Nie wiadomo. Może z Bałkanów, z Francji przez Niemcy, a może z innych stron?
Wykopaliska w
kilku grodach prapolskich świadczą o tym, że choć
klimat u nas nie był dla niej przyjazny, to brzoskwinia
była w Polsce uprawiana już w X w.
Sadzenie
brzoskwiń upowszechniło się w wiekach XI-XII, kiedy
do Polski sprowadzeni zostali z Francji benedyktyni
(1006) i cystersi (1143), zajmujący się chętnie
rolą i ogrodnictwem.
Brzoskwinie rosły nie tylko w
sadach przyklasztornych, także przy pałacach magnackich,
gdzie trzymano je nie tylko dla owoców,
ale także po to, by cieszyły oko.
Średniowieczne
ogrody były kształtowane według wyobrażeń rajskiego
ogrodu. Brzoskwinia, ze swoją postacią, urodą
i smakiem owoców, wydawała się drzewem przeniesionym
wprost z biblijnego Edenu.
W okresie renesansu wiele się zmieniło. Zmieniły
się także ogrody, które teraz miały się nie tylko
podobać, ale też dawać pożytek.
Brzoskwinie nie
zostały jednak zapomniane. Joannes Hortulanus
Italicus – Włoch, od 1546 r. ogrodnik pracujący dla
króla Zygmunta Augusta w Wilnie – własnoręcznie
szczepił brzoskwinie, uważając je za jedyny
owoc godny królewskich ust.
Oczywiście, magnaci
nie chcieli być gorsi. Bartolomeo Ridolfi, ogrodnik
Wawrzyńca Spytka, również uprawiał te drzewa, a
każdą z brzoskwiń uśmierconych przez mrozy, serdecznie
opłakiwał...
Takie delikatesy rosły na ogół w
równie niepospolitym towarzystwie: fig i winorośli.
Z biegiem lat brzoskwinia stała się u nas popularnym
drzewem i choć przez Polskę przebiega północna
granica zasięgu jej występowania, to jest ona
dość często uprawiana, zwłaszcza na obszarach południowych
i zachodnich.
http://www.panacea.pl